Przyjrzyjmy się kilku najciekawszym przykładom petersburskich rzeźb sfinksów, ich historii i związanymi z nimi legendami.
          Pierwsze sfinksy pojawiły się w mieście w 1796 r. na posesji hrabiego Stroganowa. Kilka lat później cztery kolejne stanęły na daczy hrabiego Bezborodki na Svierdlowskim Nabrzeżu. Z tymi drugimi wiąże się ciekawa historia. Po około pół wieku wszystkie cztery zostały skradzione – sprawcy nigdy nie złapano a rzeźb nie odzyskano.
Więcej w artykule " Śladami petersburskich masonów "
          
          Dlaczego komuś zależało na sfinksach Bezborodki tak bardzo, by zorganizować taką zuchwałą i skomplikowaną kradzież? Być może chodziło po prostu o pieniądze, chociaż po mieście krążyły słuchy, że rzeźby potrafią uleczyć każdą chorobę, jeżeli zwrócić się do nich i pogłaskać po kolei wszystkie cztery. Być może właśnie to mogło skłonić kogoś bardzo zdesperowanego i bardzo bogatego (a także – nie oszukujmy się – bardzo łatwowiernego) do zorganizowania takiej operacji? Dziś możemy tylko dywagować. W latach 50-ych XX w. rzeźby zostały zrekonstruowane - ich kopie powróciły na Svierdlowskie Nabrzeże, gdzie możemy oglądać je dziś.
          Most Egipski
          
          Wjazdu na most pilnują cztery żeliwne, zielone sfinksy - jedyna pamiątka po zawalonym w 1905 r. pierwszym Moście Egipskim. Pikanterii tej katastrofie budowlanej dodaje fakt, że piękny most zdobiony bogactwem egipskich motywów, zwalił się do rzeki dokładnie w momencie, kiedy przechodził po nim konny oddział carskich grenadierów. Szczęściem dla żołnierzy nikt nie zginął (utnonął jeden koń).
          Przyziemne, techniczne wytłumaczenie tak spektakularnego wydarzenia jak zawalenie się mostu, w dodatku pełnego żołnierzy, nie zadowoliło oczywiście petersburskiej ulicy. Szybko pojawiła się plotka, że zawiniła klątwa rzucona przez zamieszkującą kamienicę naprzeciw mostu kobietę. Podobno zakochana w oficerze, wykorzystana i porzucona kobieta, zobaczywszy oddział wojska na moście, w przypływie gniewu miała ponoć krzyknąć przez okno „Żebyście wszyscy spadli!”. Chwilę później most się zarwał i żołnierze skąpali się w lodowatej wodzie – a była zima.
Most Egipski, tym razem w znacznie prostszej formie został w późniejszym czasie odbudowany, a jedynym elementem postałym po pierwotnej konstrukcji są dziś cztery żeliwne sfinksy.
Sfinksy z Uniwersyteckiego Nabrzeża
Najsławniejsze z petersburskich sfinksów, będące jedną z ikon miasta, znajdują się na Nabrzeżu Uniwersyteckim Wasilievskiej Wyspy. Są to również jedyne znajdujące się w tym momencie w mieście oryginalne, starożytne rzeźby prosto z Egiptu! Z nimi też wiąże się mroczna tajemnica. Ale po kolei.
          
          Sfinksy pochodzą z Teb, a znalezione zostały przy świątyni (najbardziej rozpowszechniona wersja mówi o grobowcu) faraona Amenhotepa III. Na postumentach, na których stoją, wyryte są peany na cześć tego władcy Górnego i Dolnego Egiptu, rzeźby mają też jego rysy twarzy. Liczące sobie ponad 3,5 tys.lat sfinksy zostały odnalezione przez greckiego poszukiwacza starożytnych skarbów w latach 20-ych XIX w. Natrafił na nie w Aleksandrii podczas swoich podróży Andriei Murawiow – rosyjski dyplomata i kamerger (szambelan) na carskim dworze, który po konsultacji z carem Mikołajem I odkupił sfinksy i wysłał je do stolicy na pokładzie statku „Dobra Nadzieja”. Na nabrzeżu Newy wylądowały w 1832 r. a dwa lata później ustawiono je na wysokich postumentach naprzeciw Akademii Sztuki, gdzie stoją po dziś dzień.
          O tych sfinksach krąży najwięcej niewiarygodnych historii. Podobno mają niezwykle silny, negatywny wpływ na otoczenie. Miejscowi utrzymują, że patrząc dłuższy czas w ich kamienne oblicza, a nawet przebywając w ich sąsiedztwie, można w najlepszym razie gorzej się poczuć. W najgorszym - nawet oszaleć! Historia odnotowuje wiele przypadków nagłych ataków niepohamowanej agresji i utraty kontroli nad sobą, mających miejsce w bezpośredniej bliskości starożytnych rzeźb.
W 1938 r. z kolei, pewien komsomolec uzbrojony w kij, ganiał po nabrzeżu członków swojej brygady, wykrzykując „bluźnierstwa” przeciw Stalinowi, za co musiał się potem grubo tłumaczyć przed NKWD. Najbardziej interesujące w tej historii jest właśnie owo tłumaczenie sprawcy, który utrzymywał, że działał pod wpływem... sfinksa, który wymusił na nim swoją wolę!
Sfinksy w hołdzie represjonowanym
Te najmłodsze z petersburskich sfinksów nie mają jeszcze swoich legend, wszystko przed nimi. Znając jednak Petersburżan można być pewnym, że prędzej czy później i one doczekają się najdziwniejszych mitów na swój temat. Być może nawet „przegonią” same sfinksy Amenhotepa?
Krzysztof