Petersburg to nie tylko rosyjska stolica kultury, muzeów, opery i baletu. To również stolica „komunałek” - komunalnych mieszkań. Nigdzie w Rosji nie ma ich aż tyle i doświadczenie takiego modelu życia jest jednym z wyróżników petersburskiej romantyki. Większość komunałek znajduje się w centrum, w starych czynszowych kamienicach i zawsze był to znaczny odsetek domów w mieście. A teraz to i mój dom! Ale po kolei...
2 komentarze
Wypada nam dzisiaj małe, kurierskie święto - Dzień Kuriera i Przewoźnika. 29 września związany jest z postacią archanioła Gabriela, który patronuje kurierskiej profesji. To święto obchodzone w Polsce (Dzień Listonoszy i Doręczycieli Przesyłek w UE wypada 16 lutego), ale i ja na rosyjskiej emigracji zamierzam dziś zaszaleć - założę krawat do pracy ;) Jeżeli korzystacie z usług kurierów lub dopiero zamierzacie, pięknie proszę – przeczytajcie ten krótki poradnik i zróbcie swojemu kurierowi dzień. Ku obopólnej uciesze. Nie tylko od święta.
Dawno żaden rosyjski film nie wywołał takich kontrowersji i nie podzielił tak rosyjskiego społeczeństwa, jak kostiumowy film historyczny „Matylda”. I to w dodatku jeszcze przed premierą! Już pierwszy trailer zmusił Cerkiew i czołowych polityków do zabrania głosu. Zaczęły się listy z pogróżkami, podpalenia, zgłoszenia do prokuratury, modlitewne czuwania... Film, którego jeszcze nikt nie widział, obudził chyba wszystkie rosyjskie demony. O co w ogóle tyle hałasu?
Mało jest w polskiej literaturze pozycji poświęconych Wenecji Północy. A jeśli już są – najczęściej skupiają się na historii zamieszkujących Petersburg Polaków (sprawdźcie
Bibliografię
), miasto zaś traktowane jest z reguły po macoszemu - jak tło, o którym po prostu nie wypada nie wspomnieć. W swojej książce „Petersburg. Miasto snu” Joanna Czeczott przyjęła zupełnie inną optykę. Dla Autorki bohaterem jest miasto na Newie i jego mieszkańcy - tego mi brakowało! A jak wyszło? Zapraszam do recenzji.
Ludzi ciągnie na dachy z różnych powodów. Mogą to być pasjonaci swojego miasta, którzy chcą wejść wszędzie i zobaczyć wszystko. Mogą być fotografowie szukający nowych ujęć lub ciekawego miejsca na sesję, albo samozwańczy przewodnicy wyprowadzający turystów na nieszablonowe wycieczki. Powyższe mogą też występować razem, jak w przypadku mojego kumpla Dimy – piterskiego roofera.
Przeszliśmy przez bramkę - przed nami gardziel prowadząca w głąb ziemi. Przekraczamy granicę dzielącą pełną chaosu ulicę i uporządkowaną, będącą pod nieustanną kontrolą przestrzeń metra. Kolej podziemna w Rosji to poważna sprawa. Znajduje się pod specjalnym nadzorem i znacznie różni się od tego, co można zobaczyć w aglomeracjach zachodniej Europy. Z kilku powodów.
Być może pamiętacie, jak w lutym narzekałem na swoją robotę. I wcale nie chodziło o to, że było zimno (było zimno) i mokro (jeszcze jak!). Byłem wtedy prawie pewny, żeby dać sobie z tym spokój, ale po miesiącu wszystko się naprostowało. Zostałem. Przez te kilka miesięcy nazbierało mi się trochę przemyśleń i obserwacji o tutejszych realiach z perspektywy kuriera i poziomu rowerowego siodełka, którymi chciałbym się w Wami podzielić.
Widziałem już kilka zim w Petersburgu, ale chyba niczego się nie nauczyłem. No bo zaczynać pracę rowerowego kuriera w lutym? W dodatku, kiedy prognozy zapowiadają poważne mrozy? Ale słowo się rzekło - zewu ulicy nie można było dłużej ignorować, a w skrzynce pocztowej pojawił się mail z zaproszeniem na rozmowę do jednej z firm kurierskich. Czas na podsumowanie pierwszego tygodnia daleeeeeko poza strefą komfortu.
Siedziałem z teściem w pubie. Czas i klimat wybitnie noworoczny, za stolikami pełen przekrój rezydentów okolicznych bloków. „O życiu teksty”, suszone rybki, czosnkowe grzanki, pyszne, świeże piwo, muzyka... I nagle z głośników piosenka „Novij God” rosyjskiego boysbandu „Steklovata”. Na sali poruszenie, grupa skinheadów przy jednym ze stolików z entuzjazmem podchwytuje refren, za chwilę dołączają kolejne stoliki i niemal cała młodsza klientela „Grubego Frajera” (bo tak nazywała się knajpa) śpiewa znany przebój wraz z chłopcami w szaro-burych swetrach i z fryzurami od garnka.
„Winter nadchodit” - myślę sobie patrząc na płatki pierwszego w tym roku śniegu i obsypujące się z drzew ostatki żółtych liści - przez ostatni miesiąc nadawały kolorytu naszemu szaremu blokowisku. Za kilka dni zerwie się wiatr, który zwieje ostatnie sztuki i tylko wyglądać, jak przyjdzie zima wraz z całym swoim arsenałem. A zima w Petersburgu to wyzwanie. Jak najlepiej przetrwać rosyjskie chłody? Oczywiście zaufać doświadczeniu miejscowych - szczególnie w kwestii odpowiedniej odzieży!