Przyprawy to dla większości z nas po prostu drobiazg, do którego nie przykładamy na co dzień większej wagi. Co może być ciekawego w tym temacie? Okazuje się, że bardzo dużo. Dawnym kolonialnym imperiom przyprawy przynosiły ogromne bogactwa. Tak wielkie, że te nie wahały się topić we krwi i zniewalać całych narodów, które miały pecha mieszkać na terenach występowania najdroższych gatunków. Kilka wieków temu historia handlu przyprawami nieraz zmieniała układy sił w światowej polityce.
Dodaj komentarz
Gdy myślę o petersburskim Muzeum Artylerii, trudno mi oprzeć się narracji w stylu Kurta Vonneguta. Tak więc - w krótkich, żołnierskich słowach - jest to bardzo duży budynek wojskowego przeznaczenia, w którym zgromadzono nowsze i starsze wynalazki do robienia w pojazdach i budynkach większych dziur, jak również takich, których „jedynym przeznaczeniem było robienie dziur w ludziach” - cytując „Śniadanie Mistrzów” rzeczonego autora. Muzeum zdecydowanie warto odwiedzić – na historii wojskowości oparta jest w dużej mierze tożsamość Rosjan i warto spojrzeć na ten jej aspekt z bliska, spróbować go zrozumieć.
Ile większych i mniejszych ludów i grup etnicznych żyje w największym kraju na świecie? Sporo – ok. dwustu! A każdy z nich posiada swoją odrębną kulturę, zwyczaje, wierzenia religijne, sposoby gospodarki. Eksplorując na przestrzeni kilku ostatnich wieków wielki kontynent eurazjatycki, Rosjanie spotykali te ludy. Różnie się między nimi układały stosunki, ale to inna historia. Wielu rosyjskich i radzieckich badaczy poświęciło swoje życie badaniom tych ludów - nie dziwi więc, że i muzeum poświęcone ich etnografii i antropologii kultury jest jednym z największych w Europie a jego zbiory mogą nam wiele o nich opowiedzieć.
Od prawie 300 lat wyroby Imperatorskiej Fabryki Porcelany są obiektem zachwytu i pożądania, a także synonimem wysokiej jakości – symbolem luksusu i carskiego splendoru. Dzieła petersburskiej fabryki cieszyły arystokrację i kolejnych carów i caryce, a jej wyroby świadczyły o międzynarodowym prestiżu – nie każdy kraj mógł sobie w owym czasie pozwolić na produkcję porcelany. Po bolszewickim przewrocie fabryka pracowała ku sławie kolejnego systemu, wyobrażając na swoich produktach nowe idee społeczne.
Muszę przyznać, że nigdy nie byłem wielkim fanem sztuki współczesnej. Kojarzyła mi się z jednej strony z robieniem ludzi w balona („Jak to? nie Rozumiesz, że ta kupka szmat i desek to sztuka?!”) z drugiej strony z powtarzanymi do znudzenia prostymi trikami, aby szokować widza. Wszystko zmieniło się, kiedy kilka lat temu po raz pierwszy odwiedziłem Erartę. Wygląda na to, że do tej pory miałem po prostu pecha oglądać „dzieła” nie najwyższych lotów.
Jednymi z pierwszych eksponatów witających gości Muzeum Zoologicznego, są wypchane zwierzęta należące do samego Piotra I, a pochodzące z niegdysiejszych zbiorów
Kunstkamery
. To jego suczka „Lizetta”, klacz o takim samym imieniu oraz pies „Tyran”. Pierwsze skojarzenie to znane z Internetu „Bad Stuffed Animals”. Zwierzęta wyglądają, jakby najlepsze czasy miały już za sobą, ale nie ma się co dziwić – w końcu stoją w gablocie już trzeci wiek.
Ermitaż w Petersburgu to jedno z największych i najbogatszych muzeów świata. Jego nazwa oznacza „miejsce eremity”, a więc pustelnię – z założenia miał być miejscem samotnej kontemplacji i obcowania ze sztuką. To ciekawe, ale nawet dziś, kiedy muzeum przeżywa prawdziwe oblężenie turystów z całego świata, wciąż jest możliwe znaleźć w tym wielkim kompleksie jakieś ustronne miejsce, gdzie można przez jakiś czas pobyć sam na sam z wielką sztuką.
Pierwsze w Rosji i największe na świecie muzeum poświęcone sztuce rosyjskiej. Założone przez imperatora Mikołaja II ukazem z 1895 r., zostało otwarte dla zwiedzających trzy lata później. Muzeum mieści się w samym centrum miasta w trzech połączonych budynkach, z których największy i najpiękniejszy jest Pałac Michajłowski – dzieło sławnego architekta Karla Rossi. Miejscami jego piękno i przepych śmiało może konkurować z wnętrzami
Ermitażu
.
Jedną z głównych składowych tożsamości Petersburga jest związek z morzem. Miasto jest dumne ze swojej morskiej historii, wojennej floty i jej bohaterów a morskie tradycje są tu kultywowane właściwie od zawsze. Młodzi chłopcy w mundurach Akademii Marynarki Wojennej wlewający się strumieniem do wagonów metra na stacji Chyornaya Rechka zawsze wywołują u mnie miłe skojarzenia z rodzinnym Szczecinem i tutejszą Akademią Morską. Aby poznać dzieje rosyjskiej wojennej floty i zrozumieć fenomen specyficznego podejścia Petersburżan do jej historii warto wybrać się do Centralnego Muzeum Marynarki Wojennej.
Muzeum Arktyki i Antarktydy to moim zdaniem jedno z ciekawszych muzeów Petersburga. Nawet nie chodzi tu o samą tematykę badań i wypraw w te niegościnne miejsca, ani o wielkość samego muzeum, która przesadnie nie oszałamia – nie spiesząc się można je zwiedzić w godzinę. Muzeum ciekawe jest przede wszystkim z faktu umiejscowienia go w neoklasycystycznym budynku byłej cerkwi o niezwykłej historii!